Okazuje się, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że płód ludzki już w szóstym tygodniu ciąży rozwija w sobie zmysł dotyku. Jest to pierwszy ze zmysłów, a chwilę po tym można zaobserwować pierwsze ruchy płodu, które świadczą o tym, że nastąpił początek rozwoju układu czucia głębokiego. Po kilku kolejnych tygodniach płód zaczyna reagować na bodźce dźwiękowe. Gdy dziecko się narodzi, wszystkie zmysły są już na tyle rozwinięte, aby odbierać bodźce dopływające wszelakimi kanałami. Natomiast rozwój sensoryczny już dawno się rozpoczął.
Ostatni trymestr
W łonie mamy było ciepło i przytulnie. Warunki, w jakich dziecko do niedawna przebywało, były bardzo przyjazne pod względem sensorycznym. Ciasnotę panującą wewnątrz macicy pod koniec ciąży, dziecko nie odczuwało jako coś negatywnego; dawała mu ona odczucie przyjemnego otulenia i zapewniała bodźce dotykowe. Wewnątrz brzucha mamy słychać przyjemny szum, bicie serca oraz odgłosy pracujących narządów. Do tych dźwięków czasem dochodzi także ciepły, kojący głos mamy. Odgłosy z zewnątrz docierają do dziecka silnie wytłumione i to nie wszystkie.
Dziecko czuje już smak i zapach otaczających go wód płodowych i stopniowo oswaja się z wrażeniami płynącymi tymi zmysłami. Prawdopodobnie na tym etapie kształtują się nawet preferencje smakowe dziecka, uzależnione od nawyków żywieniowych mamy w ostatnim okresie ciąży. Brzuch mamy to idealne miejsce, w którym dziecko czuje się bezpiecznie, a gdy mama się porusza, jej ruchy odbierane są jak kołysanie, wywierające kojący wpływ na dziecko. Za chwilę, to wszystko zniknie, a dziecko „wskoczy” w świat zupełnie odmiennych warunków.
Pierwsze tygodnie
Gdy dziecko przychodzi na świat, zaczyna doświadczać całkowicie nowych bodźców, wśród których musi się odnaleźć. Ważnym jest zatem, aby ułatwić mu adaptację, co można osiągnąć poprzez zbliżenie nowo panujących warunków do tych znanych z łona matki. Tak zwany czwarty trymestr, czyli okres pierwszych trzech miesięcy życia dziecka, ma znaczenie kluczowe. W tym czasie dziecko uczy się rodziców, a rodzice uczą się dziecka. Ale dziecko musi się też nauczyć całego nowego świata, który poprzez różne impulsy przypuszcza zmasowany atak na niemowlęce zmysły. Możemy mu to ułatwić na kilka prostych sposobów.
Postarajmy się ograniczyć w najbliższym otoczeniu dziecka nagłe, hałaśliwe odgłosy oraz sztuczne, zbyt jaskrawe światło. Nie narażajmy małego noska na silne, intensywne zapachy, których jeszcze nie zna. Zadbajmy o optymalną temperaturę oraz odpowiednią wilgotność powietrza w pomieszczeniu. Stan pobudzenia dziecka będzie uzależniony głównie od stanu mamy, z którą spędza najwięcej czasu. Dobrze by było więc, aby mama miała zapewniony spokój i wsparcie. Spokojna mama przekazuje dziecku sygnał bezpieczeństwa, a ciepłe ramiona, spokojny głos i czułe słowa intensyfikują to uczucie.
Dlaczego kołysanie usypia?
Wspomnieliśmy o tym, aby w pierwszych tygodniach od narodzin w miarę możliwości zapewnić dziecku warunki zbliżone do tych z okresu prenatalnego. Jeżeli pomyślimy przy tym o intuicji mamy, to okaże się, że niektóre rzeczy dzieją się same. Tak jest np. z kołysaniem. Nawet nie będąc mamą, gdy trzymamy na rękach maleństwo, mamy naturalny odruch kołysania. Gdy dziecko płacze, gdy jest śpiące, bez większego zastanowienia bierzemy je na ręce i kołyszemy. O ile kołysanie nie jest zbyt intensywne, zbyt silne albo chaotyczne, to z zasady prowadzi do zaśnięcia dziecka. Dlaczego tak się dzieje?
Nie da się zaprzeczyć, że kołysanie kojarzy się z bliskością, a ta znów z uczuciem bezpieczeństwa, które jest tak ważne dla dorosłych ludzi, a co dopiero dla maluszka, który jest bezbronny i niesamodzielny. Przez dziewięć miesięcy kołysanie towarzyszyło dziecku w maminym brzuchu; każdy krok mamy kołysał je do snu. Dodatkowo przez cały ten okres maluch wsłuchiwał się w bicie serca mamy, którego rytm zbliżony jest to kołysania na rękach, o ile wykonujemy je prawidłowo pod względem intensywności i szybkości ruchów.
Przytulaj mnie codzienne!
Kołyszemy dziecko zwykle mając na celu ułatwienie jego zaśnięcia. W bardziej skrajnych sytuacjach robimy to, gdy dziecko się uderzy, gdy je coś boli lub gdy po prostu chcemy je uspokoić, bo się przestraszyło czegoś. I w tych wypadkach kołysanie przypomina już bardziej tulenie albo jest nim przynajmniej uzupełniane. Przytulanie, głaskanie i noszenie na rękach jest manifestacją troski i miłości. W obcym dla maluszka świecie bliskość mamy jest czymś nieporównywalnym i niezastąpionym. Bliskość, to dotyk i ciepło mamy, jej zapach, który jest najbliższy ze wszystkich do tej pory poznanych, jej miły głos i czułe słowa.
Odbierane prawie wszystkimi zmysłami sygnały nieświadomie nadawane przez mamę mają silniejsze działanie, im bliżej mamy jest dziecko. A czy po narodzinach da się być jeszcze bliżej, niż będąc mocno przytulonym? Dziecko potrzebuje fizycznego kontaktu i czułości, aby móc się poprawnie rozwijać oraz by mieć świadomość, że rodzice poświęcają mu uwagę i będą nieśli pomoc, gdy będzie tego potrzebowało. Zdając sobie sprawę z tych mechanizmów, które kierują każdą parą mama-dziecko, teorie o tym, że dziecko musi się wypłakać i nie wymaga reagowania przytuleniem, wydają się kompletnie poronionymi pomysłami okrutnych ludzi.
Zdrowy umysł
Odpowiednia ilość różnorodnych bodźców sensorycznych na każdym etapie rozwoju dziecka jest warunkiem sine qua non jego zrównoważonej psychiki w późniejszych okresach życia. Integracja sensoryczna ma swój początek już w pierwszych dniach ciąży i powinna być kontynuowana także dni, tygodnie i lata po porodzie. Dziecko, któremu zapewnimy odpowiednie warunki poprzez wystarczającą ilość i jakość kontaktu fizycznego i czułości, będzie się poprawnie rozwijało i wyrośnie na spokojnego i zrównoważonego dorosłego. Gdyby nie intuicja mamy, gdyby zabrakło codziennego kołysania i tulenia, świat mógłby się zapełnić socjopatami i strach pomyśleć czym…