Każdy z nas wie, że optymistom żyje się łatwiej i przyjemniej. Choć w dorosłym, codziennym życiu miewamy równego rodzaju „dołki”, to właśnie odpowiednie nastawienie często pomaga nam z nich wyjść. Niejednokrotnie sami żałujemy, że nikt nie wpoił nam wcześniej takich „pozytywnych mechanizmów”, by teraz sprawniej radzić sobie z przeciwnościami losu. Mając dzieci, możemy nie tylko uniknąć tego scenariusza w ich przypadku, ale także samemu podszkolić się w optymistycznym patrzeniu na świat.
Na optymizm trzeba spojrzeć jak na szczepionkę, która chroni nasze dzieci przed poważnymi chorobami, takimi jak chociażby depresja czy stany lękowe, w dorosłym życiu. Na szczęście możemy temu zapobiegać, jednak warto się spieszyć. Według specjalistów dobrze jest wpoić zasady pozytywnego myślenia do 7 roku życia dziecka, ponieważ wtedy jest najbardziej podatne i chłonne.
1. Twoja rzeczywistość
Nie jest tajemnicą, że sami jesteśmy dla swoich dzieci największą inspiracją i lustrem, z którego czerpią przykłady zachowań, mechanizmów i sposobów myślenia. Jeśli sami widzimy wszystko w ciemnym barwach, tak też maluch nauczy się opisywać jego rzeczywistość. Tu jednak też czyha na nas pułapka – przesadny optymizm również bywa zgubny. Zwłaszcza, jeśli tłumaczymy swoje porażki winą innych i nie potrafimy przyjąć krytyki – negatywne doświadczenia także mają swoje zadanie i uczą nas cennych rzeczy. To właśnie musisz przekazać swojemu dziecku – z sukcesów należy się cieszyć, a porażki są po to, by nas uczyć.
2. Sztuka patrzenia na świat
Chcąc, by dziecko było optymistyczne, musimy zadbać o to, jak opisujemy to, co nas otacza. Dobrym ćwiczeniem jest wspólne znajdowanie 5 czy 10 pozytywnych rzeczy, które zdarzyły się podczas np. spaceru czy wyjścia na plac zabaw. Pomagaj zauważyć, że na spacerze była piękna pogoda, dzięki której mogliście cieszyć się zabawą, że ptaszki przyjemnie ćwierkały, a powietrze pachniało zbliżającym się latem. Uwaga, staraj się zwracać uwagę na otoczenie i skutki zdarzeń, a nie np. na to, że dziecko otrzymało nowy rowerek. W takim wypadku, co będzie, jeśli rodzicom nagle zmieni się sytuacja finansowa, a dziecko nie dostanie nowej zabawki?
3. Motywuj i nie umniejszaj
Jako rodzice często z pewną dozą żartu mówimy „no udało ci się”, „teraz to zrobiłeś”. Taka postawa pozbawia dziecko poczucia wpływu na rzeczywistość, bo przecież wcale nie zapracowało na swój mały sukces, tylko się mu „udało”. Zaszczepiajmy w maluchu jak najczęściej, że jego wysiłek, jego praca ma wpływ na późniejszy efekt. Z kolei, jeśli na rowerku wyprzedzi go kolega, motywujmy mówiąc np. „jeśli będziesz wytrwale ćwiczyć, następnym razem będziesz miał większe szanse”, zamiast „kolega miał farta, następnym razem na pewno ci się uda”. A co, jeśli jednak się nie uda?
4. Mów o przejściowych niepowodzeniach
„Nigdy”, „zawsze”, „na pewno”, „za każdym razem” – to wrogowie optymistycznego myślenia. Optymizm zakłada, że to co złe jest przejściowe, a to, co dobre – stałe. Jeśli więc powiesz dziecku, że „nigdy nie potrafi się zachować”, „zawsze rozczarowuje w towarzystwie” czy „jest beznadziejne w matematyce” nie dajesz mu szansy na wyjście z negatywnej sytuacji. Podkreślaj, że negatywna postawa (lub zachowanie) są chwilowe i masz nadzieję, że następnym razem uda mu się je zmienić. Może musicie więcej ćwiczyć, a może więcej rozmawiać o zachowaniu się wśród innych? Rozmawiaj o tym z maluchem otwarcie.
5. Nie karm fałszywymi obietnicami
Chcąc wychować optymistę musisz wierzyć w swoje dziecko – co do tego nie ma wątpliwości. Twoje dziecko może wiele osiągnąć, ale nieprawdą jest, że „może osiągnąć wszystko, jeśli tylko mocno będzie tego chcieć”. Taka obietnica to pułapka. Przekonały się o tym pokolenia Amerykanów (tzw. Generacja JA). Wychowani przez nauczycieli i rodziców, którzy powtarzali im „jesteś świetny, możesz być, kim tylko zechcesz”, przeżyli ogromne rozczarowanie, gdy dorośli. I trudno się dziwić. Szczyt nie jest „na wyciągnięcie ręki”. Osiągnięcie „szczytu”, czyli sukcesu, to suma wielu doświadczeń – zarówno tych negatywnych, jak i pozytywnych.