„Bezstresowe wychowanie” – czy takie w ogóle istnieje?

Jako rodzice często próbujemy balansować gdzieś pomiędzy teoriami o skuteczności bezstresowego wychowania oraz znaczeniu zasad, kar oraz nagród w kształtowaniu charakteru naszego dziecka. Z jednej strony paraliżuje nas myśl o rozpieszczonym maluchu, a z drugiej chcielibyśmy spróbować innych metod wychowawczych niż te stosowane przez naszych rodziców i dziadków. Czy w tym wyzwaniu istnieje kompromis? 

Kiedy stary system już nie działa

Coraz częściej zauważamy, że metody stosowane przez naszych rodziców czy dziadków nie działają. Zarówno my, jak i nasi rodzice w wielu przypadkach wyszliśmy z domów z pewnymi deficytami, które teraz wymagają pracy czy uporządkowania w życiu dorosłym. Chcąc uniknąć ich błędów, poszukujemy nowych rozwiązań, które nie będą oparte na tych samych mechanizmach. Dlaczego? Z badań wynika, że choć nagrody rozwijają motywację, to tylko tą zewnętrzną, kosztem wewnętrznej. Kary z kolei obniżają poczucie własnej wartości, a konserwatywny styl wychowania ogranicza rozwój samodzielności u dziecka. 

Intuicyjnie czujemy, że „klasyczne” metody wychowawcze bazują na naruszaniu granic i integralności malucha, a także odbywają się bez poszanowania jego indywidualnych potrzeb oraz emocji. W końcu każdy z nas już wie, że komunikaty „chłopaki nie płaczą”, „grzeczne dziewczynki tak się nie zachowują” i im podobne, nie spełniają swojej funkcji, a ograniczają i steoretypizują. Jak wyjść z tego schematu nie popadając w skrajność drugiej strony?

Bezstresowe wychowanie – na czym polega?

W potocznym rozumieniu bezstresowe wychowanie oznacza rodzaj rodzicielstwa bez wytyczonych granic, w którym cały układ rodzinny kręci się wyłącznie wokół dziecka. Maluch otrzymuje więc wszystko czego chce, a nie to, czego naprawdę potrzebuje. A czego tak właściwie potrzebuje? W relacji dorosłego z dzieckiem, to dorosły jest odpowiedzialny za jakość tego kontaktu i wyznaczanie mu kierunku. Jeśli zastosujemy metody bezstresowego wychowania i pozwolimy dziecku samodzielnie podejmować wszystkie decyzje wraz z konsekwencjami, wówczas spada na nie rola, na przyjęcie której z pewnością nie jest gotowe. 

Odpowiedzialnością dorosłego jest bowiem nadawanie odpowiedniego kierunku, kontrolowanie poszczególnych kroków i trzymanie pieczy nad ładunkiem emocjonalnym, jakie z tego tytułu przyjmuje dziecko. Pozostawianie dziecka na pastwe sytuacji bez wsparcia emocjonalnego czy bez poczucia bezpieczeństwa może poskutkować wychowaniem dorosłego, który przyjmuje na siebie za wiele lub odwrotnie – unika zaangażowania i relacji. Może też zostać dorosłym, który nie czyta granic innych ludzi, najczęściej nie czując także swoich własnych.

Dziecko potrzebuje przewodnika

Każde dziecko przychodzi na świat całkowicie bezbronne, pozbawione doświadczenia i mechanizmów radzenia sobie z emocjami. To rolą dorosłego opiekuna jest otoczenie go troską, uważnością, a także zainspirowanie do poznawania świata. To rodzic uczy jak radzić sobie w ciężkich chwilach, jak rozróżniać emocje, czym jest empatia, a czym dbanie o własne granice. Nie wystarczy o tym mówić, a należy pokazywać – najlepiej własnym przykładem. 

Musimy także pamiętać, że dzieci podążają za tym kim my jesteśmy, co robimy, jakie wykonujemy ruchy, a nie za tym, co mówimy. To duża odpowiedzialność, ale także bardzo inspirujące zadanie, dzięki któremu mamy szansę powrócić do tego, co w życiu ważne. A to swoją drogą piękny paradoks – decydujemy się na dzieci, by móc się o nie troszczyć i pokazywać świat, a gdy już są z nami, przypominamy sobie o tym co istotne i – przy odrobinie chęci – uczymy się świata od nich.

0
    0
    Koszyk
    Twój koszyk jest pustyPowrót do sklepu