High need baby – jak sobie radzić i nie zwariować?

Obok ich płaczu nie przejdziesz obojętnie, usypianie to prawdziwa gimnastyka na najwyższych obrotach, a rytm dnia właściwie przestaje istnieć. Wyciszenie następuje jedynie w ramionach rodzica, który funkcjonuje w coraz to większym napięciu. High need baby to dziecko, które potrzebuje więcej, częściej i bliżej. Jak sobie z nim radzić, by – zgodnie z tytułem – po prostu nie zwariować? 

Termin „High Need Babies” został wprowadzony przez Williama i Marthę Searsów, twórców paradygmatu rodzicielstwa bliskości. Zauważyli oni, że pewna grupa dzieci wykazuje specyficzne cechy i zachowania, będące wypadkową innej budowy i funkcjonowania układu nerwowego. Takie dzieci bardzo dużo płaczą i łatwo przekraczają próg standardowego dyskomfortu – rozpraszają je dźwięki, światło czy obecność innych ludzi (innych niż rodzice) wokół. Co więcej, reakcje na te bodźce są niezwykle intensywne, często bez „sygnału ostrzegawczego” dla opiekuna. High need babies nie dają sygnałów ostrzegawczych, takie jak pojękiwanie czy grymasy – potrafią od razu zanosić się histerycznym płaczem, który naprawdę trudno przerwać. O rytmach dnia, o których pisze się w kontekście noworodków, można zapomnieć. Godziny spania, karmienia i zabaw są zupełnie nieprzewidywalne, co dodatkowo obciąża rozgoryczonych opiekunów. 

1. Nieodkładalność

Jedną z głównych cech, z którymi borykają się rodzice bardziej wymagającego dziecka, to nieodkładalność. Taki maluch nie poleży nawet sekundy, jeśli rodziców nie ma w pobliżu. Na nic zdadzą się karuzelki, misie czy grzechotki – rozemocjonowane high need baby w ogóle tego nie zauważy, a może dodatkowo wprowadzić je w stan frustracji. 

Co możemy zrobić: kluczem do sukcesu jest bliskość, od której nie uciekniemy w przypadku dziecka o wysokich potrzebach. Wykorzystujmy śpiew, noszenie na rękach, zabawy na kolanach, ale w tym przypadku absolutnie nie testujmy rozwiązań sugerowanych przez ciocie czy mamy pt.” dziecko musi sobie czasem popłakać”. Zamiast tego można rozważyć zakup chusty, która trochę uwolni ręce – chociaż i aż tyle. 

2. Sen i zasypianie 

Pierwsze miesiące życia dziecka high need to dla rodziców wielkie wyzwanie. Sen, a raczej jego brak, nie następuje mimo zmęczenia malucha, nie pomagają też standardowe sposoby, takie jak usypianie przy muzyce czy w bujakach. Kiedy uda nam się już odłożyć malucha do łóżeczka, to na maksymalnie pół godziny. Co robić? 

Co możemy zrobić: mamy dwa wyjścia – akceptować lub walczyć. Możemy uczyć malucha samodzielnego snu do ostatniego tchu, jednak należy zastanowić się jaką cenę za to zapłacimy. Najrozsądniejszym wyjściem będzie połączenie akceptacji i systematycznej, cierpliwej nauki nowych umiejętności, takiej jak samodzielny sen. Dobrym pomysłem będzie zastosowanie kołderki sensorycznej, która obniża poziom kortyzolu i zmaga produkcję serotoniny,  dzięki czemu działa wyciszająco, pomaga szybciej zasnąć i głębiej spać. 

3. Płacz 

High need babies cechują się nadmiernymi reakcjami właściwie na… wszystko. Dlatego zarówno Ty, jak i Twoi bliscy możecie mieć wrażenie, że Twoje dziecko płacze non stop, od świtu do zmierzchu, z powodów, które bardzo ciężko jest rozszyfrować. Właściwie wszystko może być powodem protestu: raz, że światło, a po chwili, że światła nie ma. Hałas i cisza. Nadmiar bodźców i nuda. Pusty brzuszek – pełen brzuszek. Smoczek w buzi – smoczek, który wypadł.  Nierzadko high need baby z jednej strony dąży do kontaktu z mamą – z drugiej ją odrzuca. Bywa więc, że: przytulasz – źle, nie przytulasz – jeszcze gorzej!

Co możesz zrobić: po prostu musisz uzbroić się w ponadprzeciętną cierpliwość i uświadomić sobie, że czasem nie pomoże nic. To nie Twoja wina, że maluch płacze więcej niż inne dzieci. Pamiętaj, robisz wszystko, co w Twojej mocy i jesteś wspaniałym rodzicem! 

0
    0
    Koszyk
    Twój koszyk jest pustyPowrót do sklepu